środa, 14 listopada 2012

Linda Howard "Piekło"

Po ostatnich dość kontrowersyjnych lekturach postanowiłam wziąć do ręki coś lekkiego. Zupełnie nie znałam tej pisarki, natomiast bardzo zaciekawiła mnie okładka. Postanowiłam więc poświęcić jeden wieczór na jej lekturę. O dziwo książkę się czytało miło i szybko. W pewien nie wytłumaczalny dla mnie sposób mnie wciągnęła. A może nie powinnam się dziwić... Wszak autorka ciekawie przedstawiła całą fabułę i do samego końca trzyma ona  w napięciu. A po zakończeniu na dodatek mamy niedosyt, gdyż akcja się nie kończy i zmusza nas do sięgnięcia do tomu drugiego, by przekonać się jak potoczyły się losy dwójki głównych bohaterów.

Zdziwiona byłam brakiem scen miłosnych między bohaterami, gdyż książki tego typu w większości są nimi wypełnione, i głównie na nich opierają całą tematykę. A tutaj tylko dwa pocałunki... To było miłe zaskoczenie.

Książka nie jest rewelacyjna, ale dla zabicia czasu, spędzenia miłego wieczoru można się z nią zapoznać. Na pewno nie zaliczę jej do nowości wydawniczych, gdyż wydana była w roku 2007, więc obecnie można ją dostać na wyprzedażach za bardzo przystępną cenę. Gdybyście jednak po nią nie sięgnęły nic nie stracicie, a jeżeli znajdzie się w waszych rękach po przeczytaniu nic nie wniesie nowego do waszego życia. Ale czasami takie opowieści też są potrzebne, by zabrać nas od smutku dnia codziennego, od codziennych czynności i zmartwień. I właśnie taką rolę zapominacza przypięła bym tej książce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz