niedziela, 23 grudnia 2012

Elizabeth Bevarly "Duchem i ciałem"

Czasami dobrze jest sięgnąć po książkę, która nie wymaga od nas wielkiego wysiłku intelektualnego. Po prostu nie każe nam rozpatrywać czy to ma sens czy nie, czy tak a nie przypadkiem inaczej powinno być? Po prostu wziąć ją do ręki i oderwać od smutków dnia codziennego. Taki miałam zamiar, i byłam święcie przekonana, że po takową sięgam. Zważywszy, że na okładce napisane było "komedia romantyczna". Jak wielkie było moje zdziwienie.

Przeciętna, zupełnie niczym nie przykuwająca uwagi okładka. Dodajmy do tego fakt, że kupiłam ją po przecenie na mało ciekawym stoisku, a datę premiery miała kilka lat temu. Po wyglądzie zewnętrznym nie spodziewałam się rewelacji. A tu takie zaskoczenie.

Od samego początku, po sam koniec jest ciekawie napisana. Fabuła bardzo mnie urzekła. Podobało mi się połączenie dwóch różnych epok w pakiecie z magią i duchami. To jest mieszanka naprawdę intrygująca. Ale wracajmy do treści.

Młoda Audrey pewnego dnia kupuje obraz do swojego domu- firmy z wizerunkiem przystojnego żeglarza. Niespodziewanie tej samej nocy Audrey ma bardzo ciekawy sens z owym modelem, a jeszcze bardziej zaskakujący okazuje się poranek gdy jej sen staje się rzeczywistością. Żeglarz chcąc uratować dusze swojego któregoś z rzędu prawnuka, wraca z zaświatów do swego mieszkania, zamieszkanego teraz przez Audrey. Tam nawiedza ją dniami i nocami, by ta zgodziła się mu pomóc. Oczywiście nasza główna bohaterka początkowo jest przerażona, ale postanawia uwierzyć i pomóc nieszczęśnikowi.

Odwiedza owego prawnuka, który początkowo jest jeszcze bardziej sceptyczny niż ona była. Gdy jednak sprawdza się wszystko co przewidziała mu Audrey, włącznie z utratą duszy, nie ma innego wyjścia i musi uwierzyć. Początkowa antypatia między nimi przeradza się w ogromny pociąg fizyczny. Uczucia niestety komplikuje sama Audrey, która od czterech lat jako wdowa po mężu, żyje nadal w przekonaniu, że jeżeli pozwoli sobie na uczucia, to będzie oznaką, że zdradza męża. Nasz bohater się jednak nie poddaje i postanawia rozbudzić w niej emocje.

Ciekawym aspektem poruszanym w tej książce jest właśnie zagadnienie życia i śmierci. Czy przypadkiem nie zadajecie sobie pytania co jest po drugiej stronie? Czy rzeczywiście jeżeli osoba którą zmarła za życia bardzo nas kochała, to po śmierci przychodzi i sprawdza czy nam się dobrze wiedzie i czy sobie radzimy? Wiele jest w tej książce takich przemyśleń, a dorzućmy do tego lekkie pióro, i otrzymamy ciekawą lekturę na zimowe wieczory.

Polecam, gdyż warto naprawdę przeczytać, ale kieruje ją najbardziej do osób które już coś w swoim życiu straciły wartościowego, by z optymizmem popatrzyły w przyszłość i nie zamykały przed sobą drzwi do swego życia i serca.

piątek, 30 listopada 2012

Jeaniene Frost "Jedną nogą w grobie"




Jak ja się bałam sięgnąć do tej części... Ile filmów i książek przerobiłam, w których pierwsza część mnie urzekła, a druga niestety już tak ciekawa się nie okazała. Dla przykładu "Dr House", każda kolejna jego seria była wymuszona, a już przy ósmej to producentom zabrakło chorób na wymyślenie i zaciekawienie widza. A saga "Zmierzch" nie okazała się wcale lepsza. Przy jednej z części nawet usnęłam w kinie....

Ta książka mnie jednak zaskoczyła...

Akcja nadal utrzymuje swoje szybkie tempo, czasami aż zaskakujące i strasznie zwrotne. Czasami sama nie mogłam nadążyć za autorką. Może dlatego, że skupiła ją ona w tej części na głównej bohaterce, dzięki czemu mamy możliwość zapoznania się bardziej z jej otoczeniem, i postaciami wokół niej samej. Poznajemy jej najbliższych podwładnych i relacje jakie ją z nimi łączą.

 Dla tych którzy nie przeczytali części pierwszej, to informuję iż Cat przyjęła propozycje pracy w tajnej jednostce departamentu bezpieczeństwa narodowego, robiąc jako przynęta i haczyk na istoty nadprzyrodzone.  Dostała swój oddział który sama wyszkoliła i sama nimi dowodziła. To oni stali się dla niej prawdziwymi przyjaciółmi, którzy w pewnym momencie będą ryzykować dla niej własne życie.

Najbardziej jednak tragiczną jej decyzją, kończącą pierwszą część było opuszczenie  Bonsa na cztery długie lata. Cztery długie i do tego samotne lata, po których okazuje się że to ona sama została zwierzyną. Powrót jej ukochanego wampira ze słowami "szukałem cię od dnia, kiedy odeszłaś" pozwolił autorce na przedstawienie bardzo rozbudowanych wątków mocno erotycznych. "Wiesz jaka jesteś piękna? Absolutnie zachwycająca. Zamierzam spędzić wiele godzin na odnawianiu znajomości moich ust z twoim ciałem, i już nie mogę się doczekać, żeby sprawdzić, czy smakujesz tak dobrze, jak pamiętam". Dodajmy do tego zabawne dialogi, w których autorka porusza problem zaufania i zazdrości "on mi wybaczył, że go zostawiłam i ukrywałam się przed nim przez tyle lat, więc możesz się założyć o swoją cipę zużytą przez grupowe orgie, że ja wybaczę mu to jedno lizanie" a dostaniemy powieść zdecydowanie dla kobiet dorosłych.

W części tej podoba mi się dawkowanie informacji, przez co autorka nie popada w pewien schemat sytuacyjny i zaskakuje nas- swoich czytelników. Naszpikowana humorem, akcją i ciekawą fabuła sprawia że bardzo miło się ją czyta, a wręcz czasami wywołuje niekontrolowane ataki śmiechu, bądź rumieńce na twarzy. Przedstawienie historii oczami naszej głównej bohaterki pozwala nam ją poznać bardziej dogłębnie, przez co bardziej angażujemy się w jej kolejne perypetie i problemy.

Tak jak pierwsza część ta również wciągnęła mnie bez reszty. Zapewne dzięki lekkiemu i przyjemnemu stylowi autorki udało mi się ją pochłonąć w ciągu jednego dnia. Polecam zdecydowanie, jeżeli lubicie paranormalne romanse dla kobiet. Poprzeczka którą postawiłam po przeczytaniu pierwszej części została utrzymana i już nie mogę się doczekać do zapoznania się z trzecią częścią.

wtorek, 27 listopada 2012

Jeaniene Frost "W pół drogi do grobu"



A teraz moja ulubiona kategoria gatunkowa- FANTASTYKA a do tego w połączeniu z wampirami.... Oo-hmmm... Torcik z wisienką, nic dodać nic ująć.

Gdy zobaczyłam tę książkę na półce w sklepie, od razu wiedziałam że będzie moja. Okładka- ciekawa, tytuł- jeszcze lepszy, zdjęcie głównej bohaterki- kobieta na szpilkach z ostrzem w dłoni- moja wyobraźnia  już zaczęła pracować na wysokich obrotach.

Po zapoznaniu się z treścią stwierdzam zdecydowanie, że książka jest naprawdę dobrze napisana. Osobom lubiącym takie klimaty przypadnie do gustu. Ze względu na wątek miłosny, polecam ją raczej kobietom młodym. Ale zacznijmy od początku...

Jedne nastolatki chodzą do kina, inne na zakupy, jeszcze inne wolą grać na komputerze. Nasza dwudziestodwuletnia bohaterka woli zabijać wampiry. Poznajemy ją w sytuacji dość zaskakującej. Wychodzi z baru z nowo poznanym wampirem. Po kilkunastu kilometrach jazdy samochodem przebija mu serce srebrnym kołkiem. Następnie po dekapitacji głowy grzebie go w ziemi w dwóch częściach i bez żadnych wyrzutów sumienia wraca do domu z uśmiechem na ustach.

Kim jest nasza bohaterka- Catherine Crawfield? Dla swoich ofiar jest Cat Raven, dla Bonsa- Kitten, a w końcowej części książki staje się Rudą Kostuchą. Ma dwadzieścia dwa lata, rude włosy i jest pół wampirem. Od przeciętnego człowieka wyróżnia się szybkością, lepszym słuchem i wzrokiem, odpornością oraz zielonymi oczami które pod wpływem silnych doznań zaczynają się jarzyć. Przyszła na świat jako owoc gwałtu świeżo przemienionego wampira. Dzięki dziedziczonym cechom po tatusiu stała się jedynym i nie spotykanym okazem.  Wychowana przez matkę w poczuciu nienawiści i uprzedzeń do wampirów zabija każdego z nich bez wyjątku. Potrafi postawić na swoim, jest nieugięta, ale żyje w przekonaniu, że ma w sobie demona. Jedyna rzecz jaka ją przeraża, to sytuacja w której stanie się jednym z nich.

Pewnego razu w barze spotyka wampira, który okazuje się sprytniejszy od niej. Nie tylko nie daje się zabić ale chwyta ją w pułapkę. Przyparta do muru przystaje na propozycje ponad dwustuletniego wampira i razem rozpoczynają trening, dzięki któremu już po pięciu tygodniach nabiera siły fizycznej i odporności na stres. Podczas wspólnie spędzanego czasu zaczyna nabierać przekonania że źle oceniła wampiry, wpychając je wszystkie do jednego worka z napisem ZŁO. A jeszcze bardziej przerażający staje się dla niej fakt, że jej nauczyciel zaczyna dla niej coś znaczyć.

Podobnie jak ona Bones jest także dość bezpośredni, a do tego nie ma problemu z wyrażaniem uczuć. To on postanawia skruszyć jej pancerz wokół serca. ...Patrzysz przeze mnie, tak jakby mnie tu nie było. Patrzysz na mnie i... nie widzisz mężczyzny. Widzisz wampira i dla tego nie kojarzysz mnie z cielesnością. Pragnę cię, a jeśli myślisz, że siedząc przy mnie w staniku, nie budzisz we mnie żądzy, to bardzo się mylisz. Po prostu nie chcę na siłę wchodzić tam, gdzie nie jestem zaproszony....
Podczas wspólnych polowań, sprawy zaczynają się nagle komplikować. W niejasnych okolicznościach giną młode kobiety. Cat przez przypadek unika takiego losu, dlatego wspólnie z Bonsem postanawiają rozwiązać skomplikowaną łamigłówkę.

Czym zaskakuje książka? Na pewno akcją, która jest naprawdę świetnie zobrazowana i przedstawiona, dzięki czemu bardzo szybko się ją czyta i nie można się od niej oderwać. Głównymi bohaterami bardzo wyrazistymi i dobrze wykreowanymi, dzięki którym cała uwaga skupiona jest na nich. Naprawdę wielkim kunsztem samej pisarki, która w lekkim, a zarazem humorystycznym stylu przedstawiła nam opowieść, przy której nie sposób się nudzić. I te wątki erotyczne, które dopełniają całości i stanowią wspomnianą na samym początku wisienkę na torcie. A zakończenie... które zostawia nam tyle niedopowiedzeń i zmusza do zajrzenia w treść drugiej części.

Mnie osobiście urzekł ten oto fragment ... Świat jest wielki, a każdy z nas ma w nim rolę do odegrania. Trzymasz się tych, których kochasz, i toczysz bitwy, które możesz wygrać....

niedziela, 25 listopada 2012

Erika Leonard "Ciemniejsza strona Greya"

Druga część bestselerowej powieści dla kobiet na rynku wydawniczym. Po przeczytaniu pierwszej moja ocena dla tego tytułu nie była najlepsza. Co tu dużo mówić nie podobała mi się i dałam temu ujście w moim poście. Długo też zastanawiałam się, czy brnąć w to dalej. Nie lubię nie dokończonych spraw, więc ciekawość zwyciężyła. I przyznam szczerze że byłam zaskoczona, oczywiście na plus.

 Po pierwsze nasza główna bohaterka wydoroślała. Nie jest to jeszcze przykład kobiecej postawy, ale jest o wiele lepiej niż w części pierwszej. Potrafi już lekko tupnąć nóżką, sprzeciwić się swojemu Christianowi lub wyrazić swoje zdanie. Czasami, ale to już zawsze coś. Nadal irytuje, ale ja już się do niej przyzwyczaiłam. Podobnie jak do Christiana, który przynajmniej się stara. Próbuje wyciągnąć wnioski ze swoich przeszłych doświadczeń. To bajka, taki królewicz jak on nie istnieje i w realnym świecie raczej takiego nie spotkamy. Więc czytałam to z wielkim przymrużeniem oka.

Co do treści to w porównaniu z pierwszą częścią jest też troszeczkę na plus. Autorka dodała nowe postacie kobiece, które w pewien sposób urozmaiciły fabułę, dodały trochę akcji. Niestety tak jak szybko podczas czytania wypływał nowy wątek, tak szybko po chwili niknął. Niestety daje o sobie znać brak doświadczenia pisarskiego autorki. Nie potrafi w żaden sposób utrzymać akcji w napięciu, co wpływa na odbiór czytelników. Niezmiennym i stałym elementem krajobrazu jest bogactwo i wszelkie jego przejawy, którymi notorycznie jesteśmy atakowani. Własny śmigłowiec, własny jacht, własna willa. Zastanawia mnie bardzo co w trzeciej części kupi pan Grey.

Sceny erotyczne, których nie zabrakło i w tej części, zupełnie nie rzucają na kolana. Jeżeli ktoś podobnie jak ja, zasugerował się tytułem, że niby jak "Ciemniejsza strona Greya..." to i sceny będą bardziej wyrafinowane i wyszukane to się głęboko rozczaruje. Nic o czym bym już nie czytała, albo nie mogła tego sobie wyobrazić.

Język autorki, który jest często krytykowany, aż tak strasznie mi nie przeszkadzał. Chyba już się do niego przyzwyczaiłam. Prosty i nieskomplikowany, może dlatego tak łatwo się ją czyta. Sądzę że większość z nas będąc małymi dziewczynkami oglądało "Małą syrenkę" albo "Królewnę Śnieżkę". Marzyłyśmy o księciu. który przybędzie na białym koniu, i uratuje przed złą macochą albo złym smokiem. Czy nie wydaje się wam właśnie taki Christian? Jak każdy ma problemy, ale jedno można mu przyznać ochrania swoją wybrankę, stara się dla niej zmienić. I może to jest fenomen tej powieści, gdyż w pewien sposób uderza ona w nasze najskrytsze pragnienia. Każda z nas chciałaby mieć takiego Christiana, może nie z takim bagażem doświadczeń, ale takiego który spełniał by każdą naszą zachciankę.

Nie jest to rewelacyjna powieść, ale zachęcam was do przeczytania. Czas wam na pewno szybko upłynie na lekturze. W skali jednego do dziesięciu dałabym jej ocenę pięć.

środa, 21 listopada 2012

Erika Leonard "Pięćdziesiąt twarzy Greya"



Zanim sięgnęłam po tę pozycję, przeczytałam wiele komentarzy. Jedne pozytywne inne negatywne... Ale większość nakłaniała do jej przeczytania, więc tak też zrobiłam.... Czytało się lekko i przyjemnie. Kolejne części też przeczytam, ale tylko z ciekawości, gdyż nie zostanie ona moją ulubioną powieścią. Dlaczego wzbudziła ona taką sensację? Nie mam zielonego pojęcia. Czytałam bardziej kontrowersyjne powieści z ciekawszą akcją i ciekawszymi bohaterami. Ale może zacznę od początku....


Dla mnie to współczesna bajka o Kopciuszku, choć o dziwo zakończenia jeszcze nie znam. Pewnego dnia przypadkowo spotyka się Anastacia Steel z Christianem Grey. Dwójka głównych bohaterów od razu przypada sobie do gustu. Ona podobno piękna, ale niezdecydowana, bezbarwna, po prostu szara, i o dziwo z każdym rozdziałem coraz bardziej denerwująca. On milioner, piękny aż dech zapiera z bagażem doświadczeń z przeszłości. Razem postanawiają stworzyć związek. Ale nie taki klasyczny. Milioner Grey ma obsesję na punkcie kontroli i władzy. Przedstawia pannie Steel umowę, w której to ona będzie grała rolę uległej dla swego pana.

Jeżeli chcecie się dowiedzieć co zrobi główna bohaterka, to przeczytajcie. Jeżeli nie chcecie to też wiele nie stracicie nie zaglądając do środka.

Strasznie w tej powieści raziło mnie słownictwo, ciągłe powtórzenia i ubogi język samej pisarki. Sceny łóżkowe są bardzo wyidealizowane, a dialogi między głównymi bohaterami po prostu nudne. W społeczeństwie krąży ona jako erotyczna powieść dla kobiet. Ale czy tak powinna być kategoryzowana? Do końca nie jestem przekonana.  Tak naprawdę to zastanawiam się jakie kobiety po to sięgną. Ja nie mam nic do takich zabaw, ale niestety nasze społeczeństwo jest dość konserwatywne, i każda inność jest nietolerowana. Czy ta książka stanie się poradnikiem dla kobiet pragnących urozmaicić swoje życie seksualne (takie stwierdzenia słyszałam)? Na pewno nie, gdyż nic nowego nie wniosła. Kajdanki, pejcze i inne zabawki już wielokrotnie przebijały się w literaturze. Więc autorka nie jest żadnym prekursorem.

Na zakończenie mogę powiedzieć, że nie mam zielonego pojęcia, dlaczego sprzedano aż tyle egzemplarzy tej powieści i w czym tkwi jej fenomen. Może jeżeli po nią sięgniecie to do jakichś wniosków dojdziecie. Mi już się nie chce nad nią zastanawiać.