sobota, 30 czerwca 2018

"Na pięciolini Słów" Sara Damaziak

Ostatnio dość często trafiają mi się pozycje polskich autorów, które potrafią mnie zaskoczyć. Podobnie było z tą pozycją która idealnie wpasowała się w mój urlop i wypoczynek na plaży. Lekka, przyjemna i przede wszystkim mówiąca o czymś konkretnym, ale w nieprzytłaczający sposób. Rodzinna a zarazem pełna tajemnic opowieść które pewnego dnia wychodzą na światło dzienne. 

Na duży plus zasługuje jej wielopoziomowość narracyjna, przez co możemy poznać uczucia nie tylko jednej ale kilku postaci. Do tego dochodzą podziały w rozdziałach i dość spora czcionka przez co czyta się ją naprawdę szybko. A będąc na plaży.... Jeszcze szybciej...

Ale zacznijmy od początku. Poznajemy młodą dziewczynę Carolin która jest kochającą matką i żoną. Czuje się szczęśliwa i spełniona i tak naprawdę nic jej więcej do szczęścia nie trzeba. Ale tak jak w prawdziwym życiu los nie pozwala za długo na radość i przypomina jej że życie niesie ze sobą również nie zawsze miłe niespodzianki a tajemnice skrywane gdzieś pod dywanem w najmniej oczekiwanym momencie wychodzą na światło dzienne. Carolin ukrywa przed mężem swoją przeszłość która niestety powoli wysuwa się na światło dzienne.

Ale jak się okazuje autorka miała dla nas ciekawą niespodziankę gdyż nie tylko Carolin ma przed swym mężem tajemnice. Tom, były rockman może poszczycić się burzliwą przeszłością w której kobiety i imprezy były na porządku dziennym. Porzucił wszystko dla miłości, znalazł stabilną pracę i założył rodzinę. Okazuje się jednak że nie wszystkie sprawy pozamykał dokładnie a jedno nieszczęśliwe wydarzenie może przynieść na niego i całą jego rodzinę wile nieszczęścia. 

Niespodziewanie do kraju wraca trzeci bohater naszej historii, Alex, brat Toma. Alex kilka lat temu porzucił dziewczynę, rodzinę i brata i bez słowa wyjechał chcąc zrobić karierę. Udało mu się osiągnąć sukces zawodowy, stał się znanym projektantem ubrań ale kosztem czego... Wraca do kraju by odnowić swoje relację z rodziną, przeprosić porzuconą dziewczynę i odnaleźć sens w swym życiu.

Historie tej trójki osób są ze sobą dość mocno poprzeplatane tworząc jedną spójną całość na sam koniec. Czasami aż ciężko w nią uwierzyć. Autorka porusza w niej dość ważny problem dotyczący każdego z nas, a mianowicie ile wiemy i jak znamy swoją drugą połówkę? Czy dzieląc ze sobą życie i łóżko jesteśmy w stanie poznać drugiego człowieka i przewidzieć każde jego zachowanie? Poza tym ile jesteśmy w stanie wybaczyć tej drugiej osobie?.  Takich pytań mogłabym mnożyć jeszcze wiele, ale to wy sięgający po tę książkę przekonacie się o nich na własnej skórze.

Dla mnie był to miły czas spędzony z niebanalną i dającą do myślenia książką o tym, że tak naprawdę nikogo nie da się poznać do końca. A skrywane tajemnice wcześniej czy później ukarzą światło dzienne i wyjdą na powierzchnie. Polecam wam ją, szczególnie w leniwe popołudnie. Dziękuję bardzo za możliwość przeczytania tej pozycji wydawnictwu Novae Res. Spotkanie z tą książką zaliczam do udanych i czekam na więcej takich okazji...

piątek, 15 czerwca 2018

LOT NISKO NAD ZIEMIĄ Ałbena Grabowska

Dziś w me ręce trafiła zaskakująca pozycja, którą mimo wszystko że skończyłam czytać to nadal analizuję. Nie jest ona łatwa w odbiorze i na prawdę ciężko ją scharakteryzować. Ale pozostawia po sobie szereg emocji i myśli do przeanalizowania. Wypełniona jest sytuacjami które nie są obojętne chyba dla żadnego człowieka a przynajmniej z jedną z nich czytelnik mógłby sam się utożsamić.

Czy nazwałabym ją powieścią obyczajową? Pewnie w pewnym sensie tak ją można skategoryzować, ale chyba większy nacisk położyć trzeba na elementy psychologiczne niż obyczajowe. Nie jest łatwa w odbiorze, ale po przeczytaniu zastanawiamy się dlaczego już koniec i co najdziwniejsze nie dostajemy żadnego złotego środka pozwalającego wyjść z sytuacji... Ale po kolei....

Książka podzielona jest tak jakby na dwie części. Część pierwsza opowiada życie naszej głównej bohaterki przed niespodziewanymi wypadkami. Ta część jest mało skomplikowana i prosta jak życie Weroniki Przybyszewskiej. Wychowywana w domu rodzinnym w którym prym wiodło przekonanie że w życiu trzeba być tylko przeciętną osobą. Nie można się wyróżniać z tłumu i wybiegać przed szereg.  Przeciwstawia się jednak tym stereotypom i mimo wszystko zaczyna w dorosłym życiu realizować swoje marzenia. Pracuje w ukochanym zawodzie, poznaje miłość swego życia i wbrew przekonaniom swego ojca jest szczęśliwa i cieszy się życiem. Pierwsze pęknięcie w jej życiu pojawia się w momencie gdy dowiaduje się że nie mogą mieć ze Sławkiem dzieci, ale mając kochającą osobę przy sobie jest w stanie sobie z tym poradzić.

Niestety jej idylla nie trwa wiecznie. Gdy jej podpora i opoka ginie w wypadku samochodowym jej życie ulega załamaniu. Nie daje już sobie rady z samotnością i nie może poradzić sobie z rozpaczą i żałobą. I w tym momencie zaczyna sie tak jakby druga część tej historii, czyli "poradnik" jak żyć bez kochanej osoby.  Ta część jest pełna niedopowiedzeń i niedomówień. Tak naprawdę już po skończeniu nie wiemy co było prawdą a co tylko urojeniami. Nasza bohaterka zaczyna wynajmować mieszkanie po rodzicach lokatorom z którymi próbuje wejść w bliższe relacje. Momentami ich szpieguje, innym razem matkuje a wszystko po to by zapełnić pustkę w swym sercu. I nie byłoby w tym nic złego, każdy ma prawo by radzić sobie z problemami na swój własny sposób, o ile nie robi się krzywdy innym osobom.  Najgorszy w tym wszystkim jest fakt, że tak naprawdę nie dostajemy złotego środka jak sobie radzić ze stratą. Warunkuje ją tak wiele czynników podobnie jak zdefiniowanie czy nasza Weronika to tak do końca to pozytywna postać. Ja w dalszym ciągu się zastanawiam. Na pewno nie można okreśłić ją jednoznacznie. Mimo że wychowana w szarym świecie w sobie przejawia wiele kolorów osobowości.

Nie chciałabym wam jej opowiadać całej i zagłębić się w niej głębiej. Ta książka jest o czymś istotnym i naprawdę warto ją przeczytać. Zostawia po sobie coś, co zmusza czytelnika do zastanwienia się nad swoim życiem i własnymi wyborami. Choć nie czyta jej się łatwo, to nie zniechęcajcie się do niej. Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu ZWIERCIADŁO. BYłO WARTO... 

niedziela, 10 czerwca 2018

"Malarka Ptaków" Melissa Ashley

Książka którą wam dziś przedstawię jeszcze za nim po nią sięgnęłam już mnie zaintrygowała. Zasługa to wielka pewnej pani która ją do mnie wysłała w dość niecodziennym opakowaniu sprawiając że choć powinnam przeczytać inną książkę sięgnęłam po tą. 

Gdybym dokonywała zakupu sama pewnie bym po nią nie sięgnęła. Ta okładka raczej nie przyciąga i nie skupia na sobie wzroku. Przeszłabym obok niej i nie zwróciłabym uwagi. Dopiero po lekturze doceniłam ją. Dopiero po przeczytaniu nabrałam przekonania do tej okładki. Bardzo trafnie sprawdza się tu powiedzenie: "Nie szata zdobi człowieka". A ja dostałam należnego prztyczka w nos. 

Niezmiernie cieszę się bardzo że miałam możliwość przeczytania tej pozycji. To moja druga książka czytana pod rząd w których postacie kobiece są twardymi jednostkami i pełnymi życia kobietami. Tutaj główną bohaterką jest Elizabeth Gould. Autentyczna postać historyczna która choć dość zapomniana przyczyniła się dla dobra nauki niezwykłymi osiągnięciami. Mimo że żyła w czasach w których kobiety nie miały prawie nic do powiedzenia. Ich głównym zajęciem miało być zajmowanie się domem ona to pogodziła z walką o własne ja. Znalazła w tym panującym świecie pełnym ograniczeń dla kobiet kompromis który przynosił zarówno jej jak i jej mężowi satysfakcję i zadowolenie.

Autorka bardzo drobiazgowo przedstawiła powstające rysunki i metody dzięki którym uzyskiwano określone kolory. To były ciekawe opisy ale niestety jak dla mnie troszkę przy długie przez co dłużyło mi się czytanie. W książce niestety dość skrupulatnie autorka podzieliła się również profesją męża naszej głównej bohaterki Johna Goulda który dla dobra nauki preparował zwierzęta. Podobnie jak Elizabeth Gould ja również odnosiłam mieszane uczucia co do jego profesji. Zdaję sobie sprawę że wniósł on potężny wkład do ornitologii i ilustracji zoologicznej plasując się wysoko w szeregach badaczy naukowych ale zabijanie nadal pozostaje zabijaniem. Oczywiście to dzięki tym opisom cała ta opowieść nabiera dodatkowego realizmu więc nie wyobrażam też sobie żeby ich nie było.

Nie da się ukryć że Elizabeth stawiana była w cieniu Johna Goulda. Jak zaznacza autorka książki szczególnie to widać w przypadku jej biografii, w której stawiano ją jako wierną i wspirającą żonę, albo pełną zapału pomocnicę i asystentkę. Ja czytając tą pozycję również się na takim jej postrzeganiu łapałam. Ale po przeczytaniu całości stwierdzam że przede wszystkim była ona matką która nad wszystko kochała swe dzieci, a miała ich liczną gromadkę. Do tego była mądrą, utalentowaną, odważną i nader elestyczną osobistością godząc swe życie rodzinne z pasją artystyczną.  Dość dobrze oddaje postawę Elizabeth wypowiedź Virgini Woolf:
"...od wielu wieków kobiety służą mężczyznom za zwierciadła, posiadające tę magiczną i bardzo użyteczną moc, że odbijają postać męską w co najmniej dwukrotnym powiększeniu..."

Nie jest to łatwa powieść w czytaniu, jest dużo opisów które momentami są strasznie nużące ale niewątpliwie to warta uwagi książka którą polecam przeczytać. Realna postać połączona z elementami fikcyjnymi daje nam przykład osobowości godnej naśladowania. Każdy z nas odpowiada za własne życie i sam decyduje jak je przeżyje. Elizabeth dostosowała się do narzuconych jej norm a mimo wszystko nie zatraciła siebie. A mimo że stawiana gdzieś w cieniu męża odniosła wielki sukces po latach. 

Dziękuję bardzo za możliwość przeczytania tej pozycji wydawnictwu Czarna Owca. Cieszę się niezmiernie że udało mi się poznać tak ciekawą postać. Życzę wszytkim miłej lektury.

1.  P O L E C A N E K O B I E T O M : Hinduska Miłość Javier Moro
2.  P O L E C A N E K O B I E T O M : "Czarownice z Pirenejów" LUZ Gabas