sobota, 14 lutego 2015

Nora Roberts "Pokusa"

Nie pamiętam która to już książka na moim koncie tej autorki. Czytałam jej romanse jak i te pozycje bardziej sensacyjne oraz z domieszką elementów fantasy. Nie spotkałam takiej, która by mi się nie podobała. Jedne robiły na mnie większe, inne mniejsze wrażenie, ale zawsze spędzałam przy nich miłe chwile zapomnienia.

Z tą jak najbardziej było podobnie. Książka zawiera dwa krótkie historie miłosne w iście harleqinowym wydaniu. Nie wymaga myślenia i zastanawiania się nad treścią. To dwa proste opowiadania do przeczytania i zapomnienia.  Ale zacznę najpierw od rzeczy podstawowych.

Kupiłam ją ostatnio okazyjnie w gazecie "Viva", więc wkład pieniężny nie był wielki Przypuszczam, że gdybym nabyła ją po cenie widniejącej na okładce czułabym się oszukana. Opowiadania w środku ukazywały się już wcześniej, przeszło dziesięć lat temu. Poza tym jedno z nich ukazało się pod innym tytułem. Krótko mówiąc nie lubię naciągania, a tak się mimo wszystko poczułam. Dla czytelnika bardzo nieprzyjemne są takie zabiegi, kiedy to wymienia się tylko okładkę na bardziej nowoczesną i interesującą, a w środek wstawia się opowiadania z przeszło dziesięciu lat. Ja ich wcześniej nie czytałam, ale może zdarzyć się osoba, która trafi po raz drugi na to samo opowiadanie. Poza tym cena, czyli trzydzieści parę złotych za stare opowiadania, to chyba lekka przesada? Tą jednak kwestię zostawiam do przemyślenia wydawnictwu.

Jeżeli chodzi o treść, to jak każdą większą powieść czy krótkie opowiadanie czyta się naprawdę szybko. Opowiadania napisane są prostym językiem i oba dotyczą jak najbardziej miłości i wszelkich emocji z tym uczuciem związanych. Jak napisałam wcześniej nie ma czego podczas czytania analizować. To typowy romansik na rozluźnienie. Więc gdy chcemy oderwać się oda codzienności po ciężkim dniu w pracy to jak najbardziej warto po nią sięgnąć. Historie opowiedziane są banalne, a bohaterowie raczej nie skomplikowani. Wszystko jak to w tego typu historiach przewidywalne do granic możliwości.

Książka spodobać powinna się osobom wychowanym na harleqinach, które ten tym opowieści lubią. W większości przypadków będą to kobiety starsze. Osobiście czytałam lepsze historie od tych, więc w praktyce nie powinnam jej polecać. Najgorsza jednak nie była, więc dałabym jej pięć punktów  w skali dziesięciopunktowej.  A ostatecznie swoje wrażenia po spotkaniu z nią opisałam, więc od każdego indywidualnie zależy czy po nią sięgnie. Poniżej jeszcze tylko lista kilku podobnych opowiadań miłosnych:

1. Sandra Brown "Huragan miłości"
2. Diana Palmer "W czułych objęciach"
3. Nora Roberts "Spirala czasu"
4. Susan Mallery " Rozstania i powroty"
5. Rebecca Winters "Rodzinny spadek"

4 komentarze:

  1. Akurat tej książki autorki nie czytałam, ale ogólnie lubię jej powieści. Zapewniają dobry relaks.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak to prawda. Autorka wkłada wiele serca w realizm sytuacyjny

      Usuń
  2. nie czytałam tej książki, ale z miła chęcią ją przeczytam :)
    zapraszam www.nacpana-ksiazkami.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. dziękuję za odwiedzenie.
    Byłam i bywam tam czasami

    OdpowiedzUsuń