piątek, 31 maja 2013

"Osiemdziesiąt dni bursztynowych" Vina Jackson

Trzy pierwsze części przyzwyczaiły, przynajmniej mnie, do dość mocnego spojrzenia na seks. Podstawą tam była uległość, dyscyplina i sado- maso. Summer z Dominikiem odznaczała się indywidualizmem, który dla mnie był dość niespotykany. Ta pozycja natomiast jest zdecydowanie inna.

Nie jest napisana prostym językiem. Podobnie również jak w przypadku poprzednich części występują strasznie długie opisy, które momentami zamulały. Tej pozycji na pewno nie da się przeczytać za jednym razem, konieczne są przerywniki, by nabrać oddechu.

Zasadniczą różnicą jest tematyka. Brak tu scen hardcorowych, do których byliśmy przyzwyczajeni. Oczywiście mam na myśli hardcorowe  sceny erotyczne. Występują trójkąty i luźne podejście do seksu, ale nie ma dominacji i uległości, która dominowała w poprzednich wersjach. Tu mam wrażanie postawiono na klimat, którego nawiasem mówiąc nie uzyskano.

Luba, ukraińska tancerka, którą pierwszy raz spotykamy w drugiej części w Londynie, tu jest głównym narratorem. Poznajemy jej dzieciństwo, dorastanie i ważne etapy w życiu. Historia jej pokrywa się, i momentami przeplata z historią Summer i Dominika. Ale jest tak strasznie przewidująca i monotonna, że podczas czytania często robiłam sobie przerwy. Mam wrażenie, że każda kolejna część jest coraz gorsza i jeszcze raz przemyślę, czy kupić piątą kontynuację. 

Podobał mi się w książce aspekt tańca, a szczególnie te wątki w których uprawiają seks przed publicznością. Jest to ten rodzaj przedstawienia, o którym w dotychczasowych książkach nie słyszałam. Powiem szczerze, że gdyby takie odbywały się w rzeczywistości, to chętnie bym się na taki wybrała. Striptiz już widziałam, jak dla mnie przereklamowany. A taka prezentacja jest dość inspirująca. Ale samym tańcem ta pozycja niestety się nie obroniła. 

Nużyły mnie momenty przełomowe w burzliwym życiu Luby, a jeszcze bardziej jej rozpamiętywanie Cheya. Sama odeszła od niego nie czekając nawet na jakiekolwiek wyjaśnienia. A później przez pół książki za nim płacze. Bardzo naciągana historia. Jak dla mnie to najgorsza część tej serii i odradzam wam do niej zaglądać.


niedziela, 26 maja 2013

"Jej bohater" Laura Kaye

 Muszę przyznać, iż spodobała mi się ta pozycja, i dość szybko ją pochłonęłam. Początkowe strony lekko mi się ciągnęły, ale jak już poczułam bakcyla, to poszło. A co najśmieszniejsze, nie ma to jak wspólny wieczór z facetem :-). Razem leżeliśmy w łóżku, on oglądał mecz, a ja kończyłam właśnie tę książkę. Każdy robił to co lubi. 

Po pierwsze podoba mi się okładka, i to ona tak naprawdę zwróciła najpierw moją uwagę. Postać kobieca wygląda dość erotycznie na tym zdjęciu, a w połączeniu z tym białym materiałem, całość tworzy inspirującą mieszankę. Po ostatniej niefartownej pozycji, która mi trafiła w ręce ta była miłą odskocznią. 

Przede wszystkim dlatego, iż tu zawarta była fabuła, może nie jakaś wielkich lotów, ale przykuwała uwagę. Główna bohaterka Alyssa  spodobała mi się. Przede wszystkim jej optymizm i odwaga. Po traumatycznym dzieciństwie nadal wierzy w dobro i miłość. A kolejny dzień wita z nadzieją i radością. Zatrudnia się w barze jako kelnerka, tylko z miłości do przystojnego barmana, który od wielu lat jest jej przyjacielem. Czy w końcu dostrzeże w niej kobietę i przestanie traktować jak młodszą siostrę, którą trzeba się opiekować?

Słyszymy notorycznie, iż żołnierze, którzy wracają ze specjalnych misji, to już nie te same osoby. Na co dzień przebywający w otoczeniu śmierci, wracają często kontuzjowani i z dużymi problemami psychicznymi. Ciężko im się pogodzić ze śmiercią swoich towarzyszy. Podobne doświadczenia spędzają sen z powiek naszemu bohaterowi. Marco obwinia się, za śmierć swych kolegów. Dodatkowo rana odniesiona na polu walk dyskwalifikuje go z dalszej służby. Cierpi co noc, gdy wracają do niego kolejne koszmary. W żaden sposób nie umie sobie z tym poradzić. Nie widzi dla siebie przyszłości. Pragnie tylko zapomnienia. Zdaje sobie doskonale sprawę, iż nie jest on tą samą osobą z lat młodości. Dziś się nie uśmiecha, nie zawiera przyjaźni, jest zwykłym gburem.

Nie zdaje sobie sprawy , że dzień w którym spotkał Alysie w barze, odmieni jego całe życie. W jaki sposób, będziecie musiały przeczytać. Wierzcie mi, zmagania jego z samym sobą są naprawdę urocze. Pragnie jej całym ciałem, ale przez długi czas nie dopuszcza do siebie myśli, by jej to powiedzieć. A ona pragnie jego jak ćma światła. Lata obok niego i marzy by dostrzegł w niej kobietę. Czy wzajemne pragnienia zostaną zaspokojone? To ten typ opowiadania, że nie zdradzę tajemnicy pisząc, iż będą żyli długo i szczęśliwie.

Jeżeli ktoś liczy iż znajdzie tu opowiadanie erotyczne, to na pewno się rozczaruje. To ładnie opowiedziana historia o miłości i walce z samym sobą.  To prosty romans, w którym jedno kocha, a drugie musi dojrzeć do tej decyzji, nim będzie za późno.  Na zimowy wieczór za późno, ale na plaże jak znalazł. Po ciężkim dniu w pracy, to również będzie odpowiednia lektura.

Ja osobiście mogę ją polecić. Jeżeli spodobały wam się te, które umieszczę poniżej, to spokojnie możecie po nią sięgać , bo jest w podobnym klimacie.

3.   Gina L. Maxwell "Edukacja kopciuszka"


piątek, 24 maja 2013

"S P E C J A L I S T K A" Pamela Rochford


To jedna z tych beznadziejnych książek, bez jakiejkolwiek fabuły. Ostatnio z moich przeczytanych pozycji tak kiepskie były "Fantazje w trójkącie", i uwierzcie mi ta jest równie podobna. Jeżeli interesuje was seks w różnych kombinacjach, to tutaj na pewno go znajdziecie. Trójkąty, dziewczyny między sobą, bibliotekarz i jego podwładna, to tylko przykłady. Scena erotyczna poganiana sceną erotyczną. 95 % procent zawartości to opisy seksualnych uniesień. Momentami banalne i strasznie naciągane. Dla mnie ta książka to wersja papierowa filmu pornograficznego, i to nie takiego wielkich lotów.   

Wielce nie będę się skupiać na tej książce, ale troszeczkę mogę wam powiedzieć. Główna bohaterka, pisząca pracę doktorancką pewnego dnia oblewa kawą przystojnego mężczyznę. Jako rekompensatę zaprasza go do restauracji. I to chyba na tyle. Dalej robi się już coraz gorzej.

W woli ciekawości szminka na okładce posłużyła naszej bohaterce w jednej ze scen erotycznych, i to nie tylko do pomalowania ust i brodawek piersi. Nie zdradzę do czego jeszcze jej użyła, jak ktoś się odważy i po nią sięgnie to sam się przekona.  Ale trzeba jej przyznać, że kreatywność posiada.

Nie wiem co mogłabym więcej napisać, może tylko to, że jeżeli nie musicie to po nią jednak nie sięgajcie. Szkoda straconego czasu. To chyba najkrótszy opis, jaki znalazł się na tym blogu. Ale raczej nie chcecie abym opisywała sceny erotyczne, a więcej nic tu nie znajdziecie. 

Daję tej książce marne dwa punkty w skali dziesięciopunktowej i stanowczo odradzam...
Jestem ciekawa, czy znajdzie się ktoś komu ona przypadnie do gustu. Jeżeli tak, to proszę o komentarz co takiego zwróciło twoją uwagę.  

poniedziałek, 20 maja 2013

"Karmazynowa korona" Cinda Williams Chima

Czwarta i ostatnia część serii Siedem Królestw.  Muszę przyznać, iż szkoda, że już dobiegła końca, bo to naprawdę świetnie napisana epicka opowieść w stylu Harrego Potera. I jak by się tak dokładnie zastanowić to chyba pierwsza moja książka umieszczona tutaj, którą z powodzeniem mogą przeczytać dzieci.

Z czystym sumieniem mogę ją wam polecić. Choć na pierwszy rzut oka może was przestraszyć objętość, (każdy tom zawiera ponad 600 stronic), to mimo wszystko czyta się ją naprawdę szybko. Rozdziały są króciutkie, więc i szybko przeskakujemy z jednego na drugiego bohatera, przenosząc się w inne otoczenie, nie tracąc przy tym sensu istotnego.

Urzekł mnie świat stworzony przez autorkę. Miedzianolicy, czarownicy czy doliniarze i ich wzajemna niechęć do siebie jest tak uniwersalnym tematem, że można by podstawić osobowości bądź całe społeczeństwa, które w realnym świecie w podobny sposób do siebie podchodzą. Daleko szukać: jak wiele osób respektuje związki o innej orientacji seksualnej albo głośne obecnie dyskusje na tematy In vitro? Podobnych kwestii  wymienić by było można wiele. Ale nie o to w tym chodzi.

Fenomenem dla mnie była bardzo dobrze zaplanowana fabuła od początku do końca. Wątek rozpoczęty w pierwszej części pod tytułem "Król Demon" rozwija się w kolejnych ujawniając nowe informacje i konsekwentnie w ostatniej nabiera kulminacji i wszystko się wyjaśnia. Oczywiście między tym wszystkim sytuacje pędzą jak w ekspresie, szala przechyla się raz na jedną, raz na drugą stronę. Kończąc na przykład pierwszą część zupełnie nie przypuszczałam, że Han i Raisa się w sobie zakochają.

A jeśli już o bohaterach wspomniałam, to ten wątek będę musiała troszkę jeszcze pociągnąć. Na początku nasz główny męski bohater Han Alister. Poznajemy go jako biedaka tzw. łachmaniarza, który klepie z siostrą i matką straszliwą biedę. W jego przypadku trafne jest powiedzenie: od zera do milionera, gdyż w ostatniej części zostaje on mężem królowej. Jest arogancki, pewny siebie typ złego chłopca, który łamie dziewczęce serca. Postawiono przed nim wiele przeszkód i jeszcze wiele wrogów, których zmuszony będzie pokonać.

Obok niego Raisa, przyszła królowa wychowana w zupełnie innym świecie. Nigdy nie narzekała na brak pożywienia, natomiast nigdy też nie miała przyjaciół. Wychowywana na królową, rzadko sama mogła podejmować decyzje.  To z perspektywy tych dwóch różnych postaci poznajemy ten fantastyczny baśniowy świat pełen tajemnic i zaskakujących sytuacji. Choć postawiono ich pomiędzy sobą już w pierwszej części, to nie myślcie, że się w sobie od razu zakochali. Do ich miłości wiodła długa i zakręcona droga, którą będą zmuszeni pokonać. Od pierwszej części także patrzeć możemy jak na naszych oczach dorastają, stają się odpowiedzialnymi  osobami. Doświadczenia których są świadkami, kształtują w nich twardy kręgosłup moralny. Dzięki nim udaje nam się poznać szereg ciekawych postaci, które dopełniają całości. 

Ta książka to fajna bajka dla całej rodziny, zarówno dla dziewcząt jak i chłopców. Bez żadnego podziału wiekowego. Z czystym sumieniem mogę przyznać, iż przemyślana jest od początku do końca, a świat przedstawiony wciąga bez dwóch zdań. Jeżeli, podobnie jak ja potrzebujecie czasami wytchnienia od tej erotycznej lektury, to będzie to naprawdę dobry przerywnik, przenoszący nas w lata młodzieńcze. 

Jak dla mnie to daję jej dziewięć mocnych punktów.

niedziela, 12 maja 2013

"Wszystkie smaki namiętności" Lilli Feisty

Nie przepadam za książkami w formacie pocket. Kojarzą mi się one z tanimi romansami harleqinowymi, dlatego bardzo rzadko zdarza mi się do nich sięgać. Okazało się jednak, że z książkami tak jak i z życiem, nigdy nie wiesz na co trafisz, a wygląd nie zawsze odpowiada wnętrzu człowieka. Tak było i z tą pozycją. Z radością ją przeczytałam. I z czystym sumieniem mogę ją polecić. 

Oczywiście jak najbardziej to jest romans i to taki typowo harleqinowy.  Ale naprawdę uroczy.  Napisany prostym językiem łatwo się czyta, a strony lecą jedna za drugą.  Nim się  obejrzałam a byłam już w połowie książki. Nie da się nie polubić zbuntowanego Nicka Avalone, który dostarczy czytelnikowi wielu ciekawych sytuacji.

Jako trzydziesto-kilku letni  mężczyzna dorobił się sławy jako najlepszy kucharz LA. Ciężko na tę sławę zapracował, ale za szybko obrósł w piórka i stał się arogancki i zadufany w sobie. Imprezy, picie i papierosy dla niego był to chleb powszedni. Niestety pewnego dnia trafił na niewłaściwą osobę i wygnano go na tzw. banicję. Nikt nie chciał go zatrudnić w mieście.

 W tym samym czasie Phoebe Mayle, która poza firmą organiczną, odnoszącą ogromny sukces odziedziczyła restaurację po wujostwie, potrzebowała szefa kuchni. I tak drogi naszych dwóch głównych bohaterów przecięły się. Nicka trafił na zadupie, a Phoebe dostała czas, by móc zająć się tym co kocha najbardziej. Okazało się jednak iż nie jest to takie łatwe. Dwie osoby o dość silnych charakterach, które pragną rządzić, w jednym pomieszczeniu to nieciekawe połączenie. Jeżeli dodamy do tego jeszcze wzajemne przyciąganie, otrzymamy iście wybuchową mieszankę.


W książce tej, tak jak wspomniałam wcześniej znajdziemy wiele zabawnych sytuacji. Nasi bohaterowie będą musieli zmierzyć się nie tylko ze sobą nawzajem, ale muszą pokonać swoje największe  wątpliwości. Phoebe będzie musiała wykazać się odwagą i w końcu komuś zaufać powierzając kontrolę nad częścią swego życia. Nick natomiast  będzie musiał otworzyć swe serce i obdarzyć kogoś uczuciem miłości. Czy im się uda pokonać swe największe obawy i wyciągnąć ręce po szczęście?  Nie zdradzę żadnej tajemnicy pisząc iż skończy się ona  happy endem. Bo niby jak ma się skończyć taka opowieść.

To taka lekka nie zobowiązująca lektura, która nie wymaga od nas wysiłku intelektualnego podczas czytania, a pozwala w łatwy sposób przenieść się do innego świata. To typowy przykład komedii romantycznej, tylko do czytania.   Jeżeli podobała wam się "Szczęśliwa zamiana" bądź "Edukacja kopciuszka" to ta pozycja jest zdecydowanie dla was.

Na zakończenie jeden cytat z książki, który uważam za dość wartościowy, by o nim wspomnieć: "Rodzina to takie miejsce, w którym spotykają się umysły. Jeśli te umysły się kochają, dom będzie przypominał przepiękny ogród kwiatowy. Jeśli jednak pomiędzy umysłami zabraknie harmonii, rozpęta się burza, która zniszczy ogród." 
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                             


czwartek, 9 maja 2013

"Uwolnj mnie" Julie Kenner

Muszę przyznać, iż zaintrygowała mnie ta pozycja. Rzeczywiście bardzo podobna do przysłowiowego Greya w treści. Ale o ile lepiej napisana. Momentami, tak mnie intrygowali bohaterowie, że nie mogłam jej odłożyć.

Faktem jest, że każdą sytuacje porównywałam z jej poprzedniczką. Niestety ciężko jest tak nie postępować. Dlatego postaram się aby moja ocena była w miarę obiektywna.

Po pierwsze napisana jest na pewno o niebo lepiej. Prosty i konkretny język zdecydowanie bardziej pasuje do opisywanych sytuacji. Na pewno ucieszycie się, wiedząc że nie ma żadnych powtórzeń. Gdyby nie Dotyk Crossa  uznałabym ją za najlepszą kopię, ale niestety Gideon jest tylko jeden :-)

Po drugie, mimo, że fabuła jest iście bajkowa i kompletnie ściągnięta ze swej poprzedniczki, tu jest ona dopracowana. Sytuacje nie są wyrwane z kontekstu tylko tworzą spójną całość. Jest ona całkowicie przemyślana i zdecydowanie nie opiera się tylko na seksie. Choć muszę przyznać, że wypełniona jest nim po brzegi.

Nieszczęsna bogini, którą mogliśmy poznać przy spotkaniu z Anastasią Grey na szczęście wyparowała. Tutaj jej na pewno nie znajdziemy. Co prawda pojawia się Nikki prawdziwa i chowająca się za maską, ale w nią zdecydowanie łatwiej jest mi uwierzyć. Nikki Fairchild jest przede wszystkim pewna siebie, posiada twardy kręgosłup moralny oraz przeszłość, z której stanowczo nie jest dumna. Bo rzeczywiście , nie ma się czym chwalić. Poza urodą, posiada także ogromny zasób wiedzy, na bazie którego pragnie zbudować solidne podstawy biznesowe. Propozycja za milion dolarów, którą otrzymała jest na pewno kusząca... Czy ją przyjmie, musicie przeczytać, by poznać odpowiedź.

Damian Stark, oczywiście milioner z równie silnym charakterem. Jego zdecydowanie stać na złożenie propozycji niby nie do odrzucenia za milion. Twardy, zamknięty w sobie i charyzmatyczny bardzo przypomina Christiana Greya. Aczkolwiek podobnie jak w przypadku głównej bohaterki zdecydowanie łatwiej jest mi uwierzyć w postać Damiena niż Christiana. Dwa podobne, ale po bliższym przyjrzeniu, jakże różne opowiadania.

Podobały mi się dialogi między naszymi głównymi postaciami. Zabawne, momentami ostre zaskakiwały i trzymały w niepewności. Bohaterów drugoplanowych wychwycić tu możemy niewiele, ale ta garstka w zupełności wystarczy, gdyż pozwala nam się skupić na problemach istotniejszych.  Na którymś z forum wyczytałam iż to dopiero pierwsza z trzech części przygód naszych bohaterów. Z czystej ciekawości na pewno do nich sięgnę, gdyż polubiłam tę dwójkę.

Jeżeli podobał wam się Grey to ta pozycja jest zdecydowanie dla was. Tylko pamiętajcie, że między jedną a drugą musi upłynąć trochę czasu, bo zacznie wam się wszystko zlewać. Podobną tematykę miała także książka "Na każde jego żądanie", która niestety plasuje się na szarym końcu, choć w sieci cieszy się nadal dużą popularnością. Tej dałabym sześć punktów w dziesięcio punktowej skali.

Życzę udanej lektury w iście Greyowym stylu.... 


piątek, 3 maja 2013

"Wampir pozna Panią" Lynsay Sands


Już troszkę za dużo ostatnio czytałam erotyki i postanowiłam pobuszować na starym dobrym terenie. A że mam kilka książek zakupionych, które leżą i czekają, postanowiłam po jedną z nich sięgnąć. Jeszcze nie dawno wampiry były ulubioną moją tematyką, obecnie rzadko już do niej sięgam, ale staram się czytać do końca, jeżeli jakąś serię zaczęłam. Dlatego też dziś zapoznam was z tą pozycją.

Jest to trzecia już książka opowiadająca o rodzinie Argeneau. Tym razem pod skrzydła autorki trafił starszy brat Lucern, pisarz i samotnik, który przez własną rodzinę został okrzyknięty największym mrukiem i gburem. Jako sześćsetletni wampir, od prawie wieku nie mający kobiety, wychodzi z założenia, iż to kobieta powinna być uległa mężczyźnie i oczywiście musi być mu podporządkowana.

Pewnego dnia w jego życie z butami wkracza redaktorka z wydawnictwa. Kate podobnie jak i Lucern ma pewny siebie charakter. Jak sobie coś postanowi, rzadko kto ją od tego odwiedzie. W przeciwieństwie do swego towarzysza jest z natury optymistką, czego zdecydowanie nie można powiedzieć o nim.

Cała fabuła nie jest szczególnie wyszukana. Spotkali się, zakochali i żyli długo i szczęśliwie, ale opowiedziana w dość zabawny sposób, sprawia iż darzę tę pisarkę sporym sentymentem. Uwierzcie mi, można tu znaleźć naprawdę wiele śmiesznych sytuacji, z których jedną poniżej wam przytoczę:

 - Chris, czy możesz...? Mamy tu drobne trudności.
 - Nie ma sprawy. W czym problem?- Uniósł się nad krzesłem.
 - Jedna z ozdób przy woreczku na genitalia Luca zaplątała się w obrus. Czy mógłbyś wejść pod stół i ją odczepić?- Niewinnie zapytała Kate
 - Żartujesz sobie, prawda?
 - Przykro mi, ale mój dział nie zajmuje się sprawami suspensoriów.
 - Chris!- syknęła Kate.
 - Moja droga- odparł sucho redaktor- Lucern jest twoim pisarzem i to ty powinnaś wylądować pod stołem.
 - Myślałam, że go polubiłeś...- rzuciła urażona.
 - Nie aż tak- odparował Chris, po czym posłał Lucowi przepraszające spojrzenie- Wybacz.

Gdy sięgałam po pierwszą część, dużym zaskoczeniem dla mnie była okładka. Strasznie odpychająca, a nawet odstraszająca. Ta też nie prezentuje się lepiej. Gdybym nie wiedziała co może być w środku, na pewno bym do niej nie zajrzała. A tak, po pierwsze bardzo szybko ją pochłonęłam, a po drugie urzekła mnie cała rodzina, każdy z jej członków w inny indywidualny dla siebie sposób. Po prostu jak już się  z nimi zetknie, to człowiek zaczyna ich lubić.

Dość odważnie autorka wytłumaczyła koncepcje powstania wampirów, niby to ludzie Atlantydy z nanorobotami we krwi. Takiej wersji jeszcze nie słyszałam, ale można w nią uwierzyć.  Dodatkowo duży plus, za przedstawienie ich jako zwykłe jednostki, a nie nadprzyrodzeni bogowie. Wszystko to sprawia, że zdecydowanie łatwiej jest uwierzyć w całą tę fabułę.

Minusem jak dla mnie tej części, jest zbyt szybkie uwierzenie w wampiry przez główną bohaterkę. Obyło się bez krzyków, wyparcia i nie dowierzania. Po prostu przyjęła to jak pogodę. Ale całość jako odskocznia od tych erotycznych przygód, całkiem przyjemna. Oczywiście nie wszystkim przypadnie ona do gustu. Raczej to książka skierowana do młodzieży, lub osób lubiących fantastykę i wampiry. Jak któraś z was polubiła Blade powinna też zapałać sympatią do Lucerna.

Daję tej pozycji dobrych siedem punktów w kategorii fantastyka.