sobota, 20 lutego 2016

"Lekcje francuskiego" Hilary Reyl

A dziś przed wami krótkie spostrzeżenia z kolejnej odkurzonej pozycji.  Dlaczego odkurzone to chyba nie muszę wam wyjaśniać, natomiast krótkie będzie dlatego, że nie przypadła mi ona do gustu. Strasznie mi się dłużyła i musiałam włożyć wiele wysiłku by dobrnąć do końca. Już dawno nie spotkałam się z taką sytuacją,

Kupując ją sugerowałam się napisem na pierwszej stronie okładki, która  porównuje ją do książki "Diabeł ubiera się u Prady". Co prawda nie czytałam tamtej książki, natomiast oglądałam film, który bardzo mi się podobał. Wyciągnęłam oczywiście mylne wnioski z tegoż zapisu i musiałam się męczyć z jej odbiorem.

Główna bohaterka, młoda dziewczyna, Amerykanka która stawia pierwsze kroki w malarstwie zatrudnia się u znanej fotografki, jako asystentka.  Sama w obcym kraju jest w stanie wiele poświęcić by móc obcować ze sztuką. Mieszka w służbówce za którą jeszcze musi płacić, jest na każde skinienie nie tylko swojej szefowej, ale i całej rodziny. Do tego wyprowadza psa i przy okazji jest kozłem ofiarnym w każdej prawie kwestii.  Ale dla tego kto popatrzy na nią z boku, wydaje się że mieszkanie w Szóstej Dzielnicy, czyli najbogatszej dzielnicy Paryża to wielkie wyróżnienie, za które powinna czuć się ogromnie wdzięczna.

Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, gdy okazuje się że Kate zakochana jest w chłopaku córki swojej szefowej. I o ile to pobieżne przedstawienie historii jest ciekawe, to w rzeczywistości ciągnie się ona strasznie. Dialogi między bohaterami są strasznie naukowe i polityczne. Odnoszę wrażenie, że momentami dominują nad główną bohaterką. poza tym rozległe opisy ich rozmów nudzą niesamowicie.

W pewnym momencie miałam już ją odłożyć i nie brnąć w to dalej, ale niestety nie lubię zostawiać książki niedokończonej. I musicie uwierzyć mi na słowo, ale to była naprawdę ciężka sprawa. Ja osobiście odradzam sięgania po nią. Dla mnie był to czas stracony. Mimo wszystko jeżeli ktoś ją przeczyta to chętnie przeczytam o jego spostrzeżeniach. Czy były równie podobne do moich, czy może wprost przeciwnie przypadłam mu ona do gustu? Ja już kończę swój wywód i swoją przygodę z tą pozycją, poniżej jeszcze tylko link do pozycji, którą również swego czasu czułam się zawiedziona i została u mnie skategoryzowana jako słaba pozycja literacka. W dniu dzisiejszym już nie będzie samotna  i dołączam do niej powyżej opisaną. 

Na tym kończę i do następnego razu....      


1. P O L E C A N E K O B I E T O M : "Drobne błędy" Heather McElhatton

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz