Książka którą wam dziś przedstawię jeszcze za nim po nią sięgnęłam już mnie zaintrygowała. Zasługa to wielka pewnej pani która ją do mnie wysłała w dość niecodziennym opakowaniu sprawiając że choć powinnam przeczytać inną książkę sięgnęłam po tą.
Gdybym dokonywała zakupu sama pewnie bym po nią nie sięgnęła. Ta okładka raczej nie przyciąga i nie skupia na sobie wzroku. Przeszłabym obok niej i nie zwróciłabym uwagi. Dopiero po lekturze doceniłam ją. Dopiero po przeczytaniu nabrałam przekonania do tej okładki. Bardzo trafnie sprawdza się tu powiedzenie: "Nie szata zdobi człowieka". A ja dostałam należnego prztyczka w nos.
Niezmiernie cieszę się bardzo że miałam możliwość przeczytania tej pozycji. To moja druga książka czytana pod rząd w których postacie kobiece są twardymi jednostkami i pełnymi życia kobietami. Tutaj główną bohaterką jest Elizabeth Gould. Autentyczna postać historyczna która choć dość zapomniana przyczyniła się dla dobra nauki niezwykłymi osiągnięciami. Mimo że żyła w czasach w których kobiety nie miały prawie nic do powiedzenia. Ich głównym zajęciem miało być zajmowanie się domem ona to pogodziła z walką o własne ja. Znalazła w tym panującym świecie pełnym ograniczeń dla kobiet kompromis który przynosił zarówno jej jak i jej mężowi satysfakcję i zadowolenie.
Autorka bardzo drobiazgowo przedstawiła powstające rysunki i metody dzięki którym uzyskiwano określone kolory. To były ciekawe opisy ale niestety jak dla mnie troszkę przy długie przez co dłużyło mi się czytanie. W książce niestety dość skrupulatnie autorka podzieliła się również profesją męża naszej głównej bohaterki Johna Goulda który dla dobra nauki preparował zwierzęta. Podobnie jak Elizabeth Gould ja również odnosiłam mieszane uczucia co do jego profesji. Zdaję sobie sprawę że wniósł on potężny wkład do ornitologii i ilustracji zoologicznej plasując się wysoko w szeregach badaczy naukowych ale zabijanie nadal pozostaje zabijaniem. Oczywiście to dzięki tym opisom cała ta opowieść nabiera dodatkowego realizmu więc nie wyobrażam też sobie żeby ich nie było.
Nie da się ukryć że Elizabeth stawiana była w cieniu Johna Goulda. Jak zaznacza autorka książki szczególnie to widać w przypadku jej biografii, w której stawiano ją jako wierną i wspirającą żonę, albo pełną zapału pomocnicę i asystentkę. Ja czytając tą pozycję również się na takim jej postrzeganiu łapałam. Ale po przeczytaniu całości stwierdzam że przede wszystkim była ona matką która nad wszystko kochała swe dzieci, a miała ich liczną gromadkę. Do tego była mądrą, utalentowaną, odważną i nader elestyczną osobistością godząc swe życie rodzinne z pasją artystyczną. Dość dobrze oddaje postawę Elizabeth wypowiedź Virgini Woolf:
Autorka bardzo drobiazgowo przedstawiła powstające rysunki i metody dzięki którym uzyskiwano określone kolory. To były ciekawe opisy ale niestety jak dla mnie troszkę przy długie przez co dłużyło mi się czytanie. W książce niestety dość skrupulatnie autorka podzieliła się również profesją męża naszej głównej bohaterki Johna Goulda który dla dobra nauki preparował zwierzęta. Podobnie jak Elizabeth Gould ja również odnosiłam mieszane uczucia co do jego profesji. Zdaję sobie sprawę że wniósł on potężny wkład do ornitologii i ilustracji zoologicznej plasując się wysoko w szeregach badaczy naukowych ale zabijanie nadal pozostaje zabijaniem. Oczywiście to dzięki tym opisom cała ta opowieść nabiera dodatkowego realizmu więc nie wyobrażam też sobie żeby ich nie było.
Nie da się ukryć że Elizabeth stawiana była w cieniu Johna Goulda. Jak zaznacza autorka książki szczególnie to widać w przypadku jej biografii, w której stawiano ją jako wierną i wspirającą żonę, albo pełną zapału pomocnicę i asystentkę. Ja czytając tą pozycję również się na takim jej postrzeganiu łapałam. Ale po przeczytaniu całości stwierdzam że przede wszystkim była ona matką która nad wszystko kochała swe dzieci, a miała ich liczną gromadkę. Do tego była mądrą, utalentowaną, odważną i nader elestyczną osobistością godząc swe życie rodzinne z pasją artystyczną. Dość dobrze oddaje postawę Elizabeth wypowiedź Virgini Woolf:
"...od wielu wieków kobiety służą mężczyznom za zwierciadła, posiadające tę magiczną i bardzo użyteczną moc, że odbijają postać męską w co najmniej dwukrotnym powiększeniu..."
Nie jest to łatwa powieść w czytaniu, jest dużo opisów które momentami są strasznie nużące ale niewątpliwie to warta uwagi książka którą polecam przeczytać. Realna postać połączona z elementami fikcyjnymi daje nam przykład osobowości godnej naśladowania. Każdy z nas odpowiada za własne życie i sam decyduje jak je przeżyje. Elizabeth dostosowała się do narzuconych jej norm a mimo wszystko nie zatraciła siebie. A mimo że stawiana gdzieś w cieniu męża odniosła wielki sukces po latach.
Dziękuję bardzo za możliwość przeczytania tej pozycji wydawnictwu Czarna Owca. Cieszę się niezmiernie że udało mi się poznać tak ciekawą postać. Życzę wszytkim miłej lektury.
1. P O L E C A N E K O B I E T O M : Hinduska Miłość Javier Moro
2. P O L E C A N E K O B I E T O M : "Czarownice z Pirenejów" LUZ Gabas
1. P O L E C A N E K O B I E T O M : Hinduska Miłość Javier Moro
2. P O L E C A N E K O B I E T O M : "Czarownice z Pirenejów" LUZ Gabas
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz