niedziela, 24 listopada 2013

OBROŃCA NOCY Agnieszka Lingas - Łoniewska

Pierwsze, czym udało się autorce zwrócić moją uwagę to szata graficzna okładki. Od razu wiedziałam, że muszę ją mieć i nawet chwili się nie zastanawiałam przed kupieniem. Fantastyka połączona z tajemnicą, namiętnością i sensacją to coś, co ja lubię najbardziej a co ewidentnie od niej biło. O wiele dłużej mi przyszło przyswojenie tematyki w połączeniu z tą pisarką. Iście zaskakujące połączenie, którego się nie spodziewałam. Czytałam wcześniej kilka jej pozycji w zupełnie innym stylu, więc tą tematykę jakoś ciężko mi było sobie z nią utożsamić.

Dlatego też, gdy tylko do mnie dotarła, od razu wzięłam się za czytanie. I oczywiście jak każda książka tej autorki z którą miałam styczność, ta również mnie nie zawiodła. Może tylko sam fakt, że tak szybko się skończyła. Z wielkim przejęciem czekam na drugi tom. Bo po takim zakończeniu nie wyobrażam sobie, aby zabrakło części drugiej. Tyle niedopowiedzeń, tyle niewyjaśnionych spraw. Mam nadzieję że długo czekać nie będę musiała.

Jeżeli o zakończeniu mowa, to ewidentnie wyjęte z "Zakrętów losu", ale mnie akurat to nie przeszkadza. Tamta książka także mi się podobała, była zdecydowanie bardziej realniejsza, więc żadnych pretensji nie roszczę. Styl autorki, lekkość oraz prostota wypowiedzi się nie zmieniła.

I tak chyba podobieństwa się kończą.

Przede wszystkim w tej pozycji panuje klimat iście amerykański. Jest to po części zasługa bohaterów ale i miejsca w którym toczy się akcja. Zarówno ona, czyli Melisa Mallory jak i on, James Maseratti to typowi przedstawiciele właśnie amerykańskich bohaterów literackich. Sposób bycia, zachowania i wypowiedzi ewidentnie na to wskazuje. Do tego James jako miliarder, zakochany bez pamięci w Melisie tak bardzo podobny jest do Christiana Greya, Gideona Crossa lub Jeremiaha Hamiltona. Same zdecydujcie, którego można podstawić. Każdy z nich się nada. Mnie osobiście pasuje najbardziej Grey, z prostej przyczyny: Pierwsza styczność z Jamsem ukazuje go jako twardego, silnego, pewnego siebie mężczyznę z twardym charakterem. Po głębszym poznaniu, jego charakter jednak gdzieś przepada, i to co w nim było najbardziej pociągające znika. Podobne odczucia miałam w stosunku do Christaiana Greya. Stąd me porównanie. Mam nadzieję i gorąco trzymam kciuki, by w następnej części już bardziej z nim się nie utożsamiał.

Co do Melisy Mallory, to przypomina mi Louis Lane z "Powrotu Supermena". Wygadana, twarda, pewna siebie z ciętym językiem dziennikarka, która nie boi się ryzyka. To ona wprowadza do tego opowiadania klimat i według mnie jest najlepszą i najciekawszą postacią. Co prawda jej charakter lekko łagodnieje przy panu Masseratim, ale mam nadzieję że to nie wszystko na co ją stać, i jeszcze zobaczymy jej pazurki i seksowne skarpetki :-)

Podoba mi się zamysł autorki nad fabułą, aczkolwiek akcja jest dla mnie za bardzo przewidywalna. Nic nie trzyma w napięciu. Wszystko idzie jak po nitce do kłębka, bez żadnych supełków.  Stanowczo za prosto, jak na sensację. Całości na pewno bronią elementy fantastyczne, czyli sam Nocny Łowca i jego niecodzienne umiejętności. Tylko dlaczego było tego tak mało. Całość nie rozczarowała mnie, ale też nie wstrząsnęła mną jak wspomniane wcześniej "Zakręty losu". Drugi tom na pewno przeczytam z ciekawości. Mogę jej dać siedem punktów na dziesięć możliwych i na tym zakończyłabym swe rozważania. Nie ma sensu opisywać wam treści, więc do zobaczenia za niedługo.

Podobne pozycje:

1. P O L E C A N E K O B I E T O M : "Zakręty Losu. Historia Lukasa" Agnieszka Lingas - Łoniewska
2.  P O L E C A N E K O B I E T O M : "Mistrz" Katarzyna Michalak

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz