czwartek, 2 października 2014

"Nigdy Cię nie zapomniałam" Marta W. Staniszewska

To moje pierwsze spotkanie z książką w wersji elektronicznej i muszę przyznać, że nie podobało mi się. Sama nie zdawałam sobie sprawy jak ważne dla mnie jest zwykłe czucie książki i sprawdzanie wykonania jej pod względem technicznym. Trzymanie laptopa, wieczorem w łóżku i przelatywanie stron kursorem to nie dla mnie. Po całym dniu siedzenia przed komputerem ostatnią rzeczą jaką chcę to taszczenie jeszcze laptopa lub czytnika do łóżka. TO ZDECYDOWANIE NIE DLA MNIE. Jestem stu procentową zwolenniczką i tradycjonalistką i szybko po taką wersję książki na pewno nie sięgnę.

To opowiadanie przeczytałam dzięki uprzejmości autorki, która mi ją podesłała. Za co z góry bardzo dziękuję. Czas poświęcony na jej zapoznanie, nie był czasem straconym, ale niestety  książkę nie mogę zaliczyć do wielkich arcydzieł. Mimo wszystko podziwiam panią za odwagę, której mi jeszcze brakuje. Trzeba robić to co się lubi i co sprawia nam przyjemność, jeżeli tylko nie krzywdzimy przy tym innych. Dlatego też mam nadzieję, że moja ocena nie podetnie pani skrzydeł i dalej będzie pani tworzyć. 

Człowiek z natury lubi krytykować, więc może zacznę od tego co mi się nie podobało. Przede wszystkim odniosłam wrażenie że panuje w niej straszny bałagan. Mamy elementy sensacji, romansu, literatury erotycznej a także wychwyciłam nawet wątek BDSM (hasło bezpieczeństwa). Wszystko potraktowane jest dość lakonicznie, szczególnie wątek kryminalny, który jest strasznie przewidywalny, a przy tak małej objętości zostają mi tylko w pamięci sceny erotyczne, które nie umniejszając autorce były dość ciekawie nakreślone. Niestety one nie obroniły całości. Ciągle natrafiałam na sytuacje które albo gdzieś widziałam (zakupy żywcem wyjęte z Pretty Women) albo o nich czytałam (obecnie króluje w literaturze erotycznej mit bogatego, despotycznego i mega przystojnego mężczyzny, doprowadzającego kobiety do wielokrotnych orgazmów) który tutaj również dominuje. A jak dodamy do niego główną bohaterkę, która do dość inteligentnych nie należy otrzymamy przerysowaną kopię Anastazji i Christinana Greya z "Pięćdziesięciu twarzy Greya". Niestety nie jest to moja ulubiona pozycja.

Bohaterowie nie utrzymują zainteresowania czytelnika. Są strasznie płytcy i bezbarwni. Przedstawieni pokrótce i do tego jeszcze z tej nie najlepszej strony. A to ich "Rybkowanie" zostawię bez komentarza... Nie potrafiłam przez te 305 stron ich polubić. Rzekła bym nawet że mnie strasznie irytowali. On swoim przesłodzonym zachowaniem a ona brakiem zdrowego podejścia do życia. Zabrakło mi tu realizmu.

Nawet narracja dwuosobowa, której do tej pory byłam zwolenniczką wprowadzała tu zamieszanie. Tak jak wspomniałam wcześniej było tu wszystkiego dużo, tylko strasznie pobieżnie opowiedziane.  Według mnie za wiele elementów zostało wciśniętych do jednej pozycji, przez co odnosi się wrażenie, że tak naprawdę autorka sama nie wiedziała o czym chce pisać. Może warto byłoby wybrać dwa i na nich się skupić. Ale to przemyślenia do kolejnego tomu.

Wątku z mitologią nordycką i Thorem zupełnie nie pojmuję. Dla mnie osobiście jest on zbyteczny, gdyż staje się kolejnym elementem, który komplikuje odbiór i go zakłóca.

Książka nie ma tylko minusów, ma także kilka elementów na które warto zwrócić uwagę. Przede wszystkim napisana jest prostym i przystępnym językiem. Po drugie autorka wykazuje się lekkością pióra w przypadku opisu scen erotycznych między bohaterami. Nawet to połączenie dość wulgarnego języka w dialogach między nimi miało swój urok. Poza tym okładka też przyciąga uwagę, choć wydaje mi się że pierwsze skrzypce powinna grać kobieta, gdyż z treści wywnioskowałam, że to nasz główny bohater jest bardziej zaborczy. A paznokcie kobiety na okładce świadczą o tym, że to ona jest tą stroną drapieżną.

Podsumowując swoje rozważania, nie była to pozycja najgorsza. Czytałam zdecydowanie lepsze, ale czytałam też gorsze. Sięgnę po drugi tom z ciekawości, gdyż może się okazać zdecydowanie lepszy. Życzę na pewno autorce jeszcze wielu pozycji w swym dorobku, gdyż przez całe życie się uczymy i nabieramy doświadczenia.

Poniżej jeszcze tylko kilka linków do podobnych pozycji:
    
2.  P O L E C A N E K O B I E T O M : "Uwolnj mnie" Julie Kenner                                  

1 komentarz:

  1. Serdecznie dziękuję za szczerą opinię. Jest to moja pierwsza książka, która jak już kiedyś wspominałam nigdy nie miała zostać książką :) Błądzenie po watkach powodowane jest zapewne tym, że ze zwykłego opowiadania do szuflady, na które mnie nagle natchnęło postanowiłam stworzyć coś więcej.
    Zrobię wszystko, aby kolejna część była lepsza od poprzedniej, a wątki rozwinięte mocniej, ale historia ma być z założenia lekką, krótką i przyjemną lekturką do poduszki, bardziej dla zarumienienia policzków niż rozwoju intelektualnego czytelnika, o czym proszę pamiętać czytając kolejną część i po prostu cieszyć się chwilą :)
    Pozdrawiam najgoręcej MWS

    OdpowiedzUsuń