Dziś kolejny przykład odgrzebanego kotleta, który udało mi się dorwać w
kolejce bufetowej przed dłuższą podróżą. Oglądałam film tej autorki z
jej wcześniejszej głośnej pozycji „Diabeł ubiera się u Prady". Jestem jego wielką fanką i lubię czasami do niego wracać. O ironio, nie porównywałam go nigdy z książką, gdyż jej nie udało mi się przeczytać.
Książkę „Gra Singli”
można dostać w bardzo okazyjnej cenie i gorąco polecam. Miło się czyta.
Dobrze napisana stylistycznie, autorka nie przedłuża na siłę, by dorobić objętością. Akcja wciągająca i utrzymująca zainteresowanie czytelnika do samego końca. Tematyka ciekawa z dobrze wykreowanymi postaciami to tylko kilka powodów, dla których
warto po nią sięgnąć. Oczywiście można odnieść wrażenie, że jest w
wielu miejscach podobna do swej poprzedniczki, ale nie wpływa to rażąco
na całościowy odbiór. Inne światy w obu książkach rozgraniczają
zbieżności w pewnym stopniu. Tam królowała moda, tu prym wiedzie tenis i
otaczający go ludzie. Ciekawie było poznać od środka reguły rządzące
tym sportem, turniejami i przede wszystkim ogromny wysiłek podejmowany
przez sportowców.
Nasza główna bohaterka ma niezaprzeczalny talent, by stać się wielką gwiazdą kortów tenisowych. Od najmłodszych lat szkoli się pod okiem najpierw taty, a później prywatnego trenera. Gdy na jednym z ważnych turnieju, splot nieszczęśliwych zdarzeń spowodował poważną kontuzję, Charlotte zmuszona jest do poważnych przemyśleń. Może zrezygnować z dalszej kariery bądź poddać się rygorystycznym wymogom rehabilitacji i ponownym treningom. To twarda zawodniczka, która doskonale wie, czego chce i zaczyna walczyć. Zwalnia długoletnią trenerkę i w jej miejsce zatrudniając bezwzględnego trenera gwiazd. Podejmuje wiele wyrzeczeń, ćwiczy wiele godzin dziennie i podporządkowuje wszystko jednemu celu: WYGRAĆ WIMBLEDON.
W trakcie tej mozolnej walki z miłej, sympatycznej i zawsze uśmiechniętej zawodniczki przeistacza się w wojowniczą księżniczkę tenisa, która nie mówi dziękuję, nie przeprasza i przede wszystkim nie prosi. Z każdym zwycięstwem coraz gorzej traktuje otaczających ją ludzi i coraz bardziej staje się powierzchowną i płytką osobą. Nie zawsze rozumiałam jej zachowanie, momentami mnie irytowała swoimi decyzjami. Nie stała się moją ulubioną bohaterką, ale czas z nią spędzony uważam za udany.
Książka
miała być lekka, prosta i przyjemna i taka też była. Miała swoje
niedociągnięcia, ale któż takich nie ma. Bohaterowie byli dość
zróżnicowani, choć wątek miłosny mało rozwinięty. W wielu miejscach
można było akcję pociągnąć dalej. Tematyka sportowa przypadła mi do gustu i może dlatego tez nie zwracałam uwagi na niektóre niedociągnięcia.
W podróży taka pozycja nadaje się idealnie i dla mnie Gra SINGLI była doskonałym wyborem. Gdybym miała ją ocenić, to przyznałabym jej 6,5 punktów według skali dziesięciopunktowej. Poniżej link do podobnej pozycji z mojej listy czytelniczej. Może coś wam się spodoba w podobnym klimacie.
Od czasu do czasu mam ochotę na taką lekką książkę.
OdpowiedzUsuńSzczególnie jak nie ma niczego pod ręką, a ma się kilka godzin wolnego przed sobą :-)
Usuńpozdrawiam