niedziela, 15 grudnia 2019

UCIECZKA W ZNIEWOLENIE Karolina Agata Socha

Po ostatniej książce miałam chwilę zwątpienia, gdy zerknęłam na okładkę i przeczytałam napis informujący, że to thriller erotyczny. Chciałam sobie zrobić chwilę przerwy od tej tematyki, gdyż ta ostatnia trochę mnie rozczarowała. I cieszę się bardzo, że nie odpuściłam, bo ta jest zupełnie inna. Udało mi się przeczytać ją w niespełna trzy wieczory, to jak na mnie to dość sporo. Wciągnęła mnie historia bohaterów i nie potrafiłam odłożyć jej na bok.

Fabuła nie jest wielce wyszukana. Młoda dziewczyna przypadkowo pojawia się w miejscu, w którym zupełnie nie powinno jej być. Splot nieszczęśliwych wydarzeń sprawia, że uciekając od jednego, znanego jej nieprzyjaciela wpada w ręce nieznanego, o wiele większego i groźniejszego. Oczywiście przetrzymywana jest wbrew swej woli. Konfrontacja między dwójką głównych bohaterów jest ciekawa i intrygująca. Pyskata studentka Sue nie jest pokornym więźniem. O czym szybko przekona się Russell Cho, bostoński milioner i gangster. Dojdzie do wielu zabawnych i niebezpiecznych sytuacji, o których oczywiście wam nie opowiem. Zaskakiwała mnie, a myślałam, że nie może mnie już nic zaskoczyć.

Spodobali mi się bohaterowie, oboje z twardym kręgosłupem, którzy walczą o swoje racje, ale potrafią też przyznać się do błędu. Lubię, gdy w czytanej książce nie mamy nic podane na tacy, tylko bohaterowie muszą przejść wzloty i upadki, by tak jak w życiu docenić to, co się ma. Russell dość długo był tym złym. Tu nie od razu zapanowała miłość od pierwszego wejrzenia. Ścierali się prawie do ostatniej strony, wciągając mnie w ten ich spór.

Tę książkę miło się czyta i bez problemu można się w niej zatracić. Przepełniona jest pożądaniem i namiętnością, ale nie można powiedzieć, że erotyką. Pełna scena łóżkowa pojawia się dopiero na trzysta osiemdziesiątej stronie, przy czym książka liczy niewiele ponad czterysta stron. Dlatego nie do końca kategoryzowałabym ją w tej kategorii. Dla mnie to typowa literatura obyczajowa z elementami sensacyjnymi.

Autorka zastosowała zabieg w kilku scenach polegający na przedstawieniu tej samej sytuacji z perspektywy dwóch postaci. Dziwnie mi się jednak czytało jeszcze raz tę samą scenę, z tymi samymi dialogami, tylko w innym ujęciu. Niby mamy możliwość poznania danej historii z dwóch perspektyw, tylko coś mnie w tym gryzło.

To było naprawdę miłe spotkanie i po takim zakończeniu, jakie nam zaserwowano, na pewno sięgnę po część drugą. Dziękuję bardzo wydawnictwu Novae Res za możliwość przeczytania tej pozycji. To naprawdę mile spędzony czas, więc panowie jeżeli szukacie prezentu dla swej kobiety, spokojnie możecie po nią sięgać.

2 komentarze:

  1. Podoba mi się zabieg ukazujący daną historię z dwóch perspektyw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi zazwyczaj też, ale tutaj jakoś mnie raziło. Może gdyby trochę w dłuższej odległości był lub nie słowo w słowo skopiowane dialogi...
      Ale całość jak najbardziej jest ok...

      Usuń