Dziś przedstawię wam kolejną fenomenalną autorkę fantastyki do której książek zaglądam z wielką przyjemnością. Seria "INNI" liczy sobie z tą dzisiejszą już pięć części. I gdybym dopiero co zaczynała przygodę z tą autorką to powiedziałabym, że to świetna historia. Ja natomiast mam na swym kącie już kilkanaście jej pozycji i niestety ta w porównaniu z trzema pierwszymi tomami serii INNI prezentuje się troszkę gorzej.
Nie mam żadnego zastrzeżenia do świata wykreowanego gdyż jestem w nim nadal zakochana. Świat w którym rządzą postacie fantastyczne a ludzie stanowią tylko dopełnienie jest tak świetnie wykreowany i dopracowany do perfekcji że nie ma do czego się przyczepić. Tyle fantastycznych postaci które mają tak wiele cech ludzkich a jednak zdecydowanie się od nich różnią. Tylko u Anne Bishop można spotkać Zimę, Mgłę, Ocean i wiele innych spersonalizowanych bohaterów. Ten świat nie nudzi w żaden sposób. Czytelnik się w nim zatraca i nie wie kiedy kończy się ostatnia strona książki. Tak wiele wątków sprawia że czytelnik który lubi fantastykę znajdzie zdecydowanie tu coś dla siebie.
Tą część autorka trochę bardziej poświęciła ludziom znajdującym się na Dziedzińcu. Szczególnie jednemu z nich i niestety temu o złych zamiarach. Pokazała nam jak jedna jednostka nieoczekiwanie może zmienić życie nie tylko swoje ale również wielu innych osób. Na przykładzie brata porucznika Montgomerego dowiedzieliśmy się jak toksyczne mogą być relacje między ludźmi, jacy mogą być okrutni dla najbliższych i jakie ich czyny niosą ze sobą konsekwencje. Jak się okazuje, to nie zmiennokształni ale sami ludzie sobie wyrządzają największą krzywdę. Nie wystarcza im to co zostało im dane, ciągle pragną czegoś więcej i oczekują że bez warunkowo to dostaną. Uważają się za jednostki bardziej rozumne i oczekują więcej dając zdecydowanie mniej.
Tak jak pisałam wcześniej w tej części mamy mniejszą styczność z bohaterami fantastycznymi. One oczywiście występują, ale stanowią dopełnienie tylko tej części. Fenomenem dla mnie jest talent autorki która potrafi codzienne życie tak ciekawie opisać że nie sposób przejść obok niego obojętnie. Niby nic wielkiego się nie wydarzyło ale nie sposób nam się tu nudzić. Codzienne za tarczki nawet między dziećmi niosą wielkie niebezpieczeństwo ale wzbogacają fabułę i akcję, przez co cała historia nabiera tępa. Niestety dla mnie chyba troszkę mimo wszystko była ona codzienna, ale oczywiście jeżeli mam porównać wszystkie części do siebie. Pierwsze trzy tomy były mega, te dwa kolejne już troszkę słabiej, ale w żaden sposób to nie umniejsza całej serii.
Tą część autorka trochę bardziej poświęciła ludziom znajdującym się na Dziedzińcu. Szczególnie jednemu z nich i niestety temu o złych zamiarach. Pokazała nam jak jedna jednostka nieoczekiwanie może zmienić życie nie tylko swoje ale również wielu innych osób. Na przykładzie brata porucznika Montgomerego dowiedzieliśmy się jak toksyczne mogą być relacje między ludźmi, jacy mogą być okrutni dla najbliższych i jakie ich czyny niosą ze sobą konsekwencje. Jak się okazuje, to nie zmiennokształni ale sami ludzie sobie wyrządzają największą krzywdę. Nie wystarcza im to co zostało im dane, ciągle pragną czegoś więcej i oczekują że bez warunkowo to dostaną. Uważają się za jednostki bardziej rozumne i oczekują więcej dając zdecydowanie mniej.
Tak jak pisałam wcześniej w tej części mamy mniejszą styczność z bohaterami fantastycznymi. One oczywiście występują, ale stanowią dopełnienie tylko tej części. Fenomenem dla mnie jest talent autorki która potrafi codzienne życie tak ciekawie opisać że nie sposób przejść obok niego obojętnie. Niby nic wielkiego się nie wydarzyło ale nie sposób nam się tu nudzić. Codzienne za tarczki nawet między dziećmi niosą wielkie niebezpieczeństwo ale wzbogacają fabułę i akcję, przez co cała historia nabiera tępa. Niestety dla mnie chyba troszkę mimo wszystko była ona codzienna, ale oczywiście jeżeli mam porównać wszystkie części do siebie. Pierwsze trzy tomy były mega, te dwa kolejne już troszkę słabiej, ale w żaden sposób to nie umniejsza całej serii.
W części tej troszkę bardziej autorka rozwinęła wątek miłosny Meg i Simona. Choć to dużo powiedziane że rozwinęła. Doszło u nich do pierwszego pocałunku i między sobą wyjaśnili relacje ich łączące. Więc w ich przypadku to naprawdę dużo. Jeżeli ktoś nie czytał i liczy na wartki wątek miłosny to raczej się zawiedzie. Muszę przyznać że w tej części Meg nabrała trochę pazura. Zdaję sobie sprawę że jej postać musi być wykreowana jako bezbronna, niedoświadczona istota ale momentami mnie to trochę drażniło. Spowodowane to raczej było moim upodobaniem do tego, że wolę silne jednostki kobiece, które potrafią walczyć o swoje, nie szukają ratunku u innych tylko same potrafią zadbać o siebie.
Mam nadzieję, że to iż napisane jest na forach że była to ostatnia część przygód przyjaciół z Dziedzińca to nie prawda. Nie takiego spodziewałam się rozwiązania i uporządkowania hierarchii panującej w tym świecie. Autorka zostawiła sobie dość szeroko otwartą furtkę i mam nadzieję że ją wykorzysta. Sam wątek Meg i Simona jest dla mnie nie dopełniony, a jest jeszcze tylu bohaterów o których można pisać i pisać. Osobiście nie dopuszczam do siebie takiego scenariusza i mam nadzieję że autorka zmieni zdanie. Ja bynajmniej czekam kolejnej części.
Nie będę wam opisywać historii. Fanom fantastyki mówię że jest to pozycja konieczna na ich liście. Oczywiście zacznijcie od początku. Tych którzy nie czytali gorąco zachęcam. Autorka ma niezwykłe pióro i czytanie książek spod jej ręki to ogromna przyjemność. Wszystko jest tu dopracowane, dopieszczone i z każdą stroną zaskakujące. Polecam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz