To już trzeci tom z serii romans erotyczny Katee Robert i niestety z każdym kolejnym jest coraz gorzej. Nie ma w niej nic co by zaskakiwało, chyba że ośmioletni celibat. Od początku do końca jest przewidywalna. Brak w niej jakiejkolwiek akcji. Nawet historia taka jakoś lekko oklepana.
Ale naprawdę szybko się czyta. Prosty i nieskomplikowany język, mała objętość, gdyż to zaledwie dwieście parę stron sprawiają, że możliwe jest jej pochłonięcie w jeden wieczór. Nie ma co się oszukiwać: do klasyki literatury jej nie zaliczymy.
Tak jak szybko można ją przeczytać, tak i bardzo szybko można o niej zapomnieć. Głównym jej zadaniem ma być odstresowanie czytelnika. A to zadanie jak najbardziej spełnia. Nie ma się czego więcej w niej doszukiwać. Szkoda tylko, że autorka tak mało ciekawą i realną historię wybrała. Bo nawet jak na moją wybujałą wyobraźnię, ciężko mi uwierzyć w kreację naszej głównej bohaterki.
Młoda dziewczyna, która bierze potajemnie ślub, ucieka przed mężem gdy dowiaduje się że poszedł do wojska na cztery tygodnie, czy miesiące (już nie pamiętam) i przez osiem lat się z nim nie spotyka a do tego nie mówi nic nikomu. To wszystko lekko naciągane. Podobną kreację ma Nathan, główny bohater, który jak wspomniałam wcześniej wyjechał do wojska, a gdy wrócił to nawet nie zadzwonił do swej żony, choć podobno przez cały czas wiedział gdzie była i co robiła. Nie dziwiłoby mnie to, gdyby sobie ją olał, ale on przez osiem lat żyje w celibacie, bo kocha ją na odległość.
Ale chyba największym niedopowiedzeniem był fakt, że przez osiem lat żadne z nich nie wyciągnęło ręki do drugiej osoby, a gdy się spotkali to wybaczyli sobie wszystko w jeden weekend. Wszystko za sprawą nieziemskiego seksu i chyba tych majtek z wibratorem :-).
O ile pierwszy i drugi tom miały jakiś sens, tak w tej części jest on dla mnie nie sprecyzowany. Trochę to przykre, jak nisko ocenia autorka swych czytelników. Ta historia powinna być trochę bardziej dopracowana. Literatura erotyczna nie powinna składać się z samych scen opisujących seks, a odnoszę takie wrażenie, że ostatnio na tym się głównie skupiają autorzy.
Nie odradzam wam przeczytania jej, ale musicie traktować ją z wielkim przymrużeniem oka. Jeżeli jej zadaniem będzie tylko oderwanie od teraźniejszości i rozluźnienie, to na pewno się nada. Dla mnie niestety jednak czegoś w niej zabrakło i daję jej tylko pięć punktów na skali dziesięciopunktowej. Poniżej jeszcze lista podobnych opowiadań i do zobaczenia w następnym poście:
Ale naprawdę szybko się czyta. Prosty i nieskomplikowany język, mała objętość, gdyż to zaledwie dwieście parę stron sprawiają, że możliwe jest jej pochłonięcie w jeden wieczór. Nie ma co się oszukiwać: do klasyki literatury jej nie zaliczymy.
Tak jak szybko można ją przeczytać, tak i bardzo szybko można o niej zapomnieć. Głównym jej zadaniem ma być odstresowanie czytelnika. A to zadanie jak najbardziej spełnia. Nie ma się czego więcej w niej doszukiwać. Szkoda tylko, że autorka tak mało ciekawą i realną historię wybrała. Bo nawet jak na moją wybujałą wyobraźnię, ciężko mi uwierzyć w kreację naszej głównej bohaterki.
Młoda dziewczyna, która bierze potajemnie ślub, ucieka przed mężem gdy dowiaduje się że poszedł do wojska na cztery tygodnie, czy miesiące (już nie pamiętam) i przez osiem lat się z nim nie spotyka a do tego nie mówi nic nikomu. To wszystko lekko naciągane. Podobną kreację ma Nathan, główny bohater, który jak wspomniałam wcześniej wyjechał do wojska, a gdy wrócił to nawet nie zadzwonił do swej żony, choć podobno przez cały czas wiedział gdzie była i co robiła. Nie dziwiłoby mnie to, gdyby sobie ją olał, ale on przez osiem lat żyje w celibacie, bo kocha ją na odległość.
Ale chyba największym niedopowiedzeniem był fakt, że przez osiem lat żadne z nich nie wyciągnęło ręki do drugiej osoby, a gdy się spotkali to wybaczyli sobie wszystko w jeden weekend. Wszystko za sprawą nieziemskiego seksu i chyba tych majtek z wibratorem :-).
O ile pierwszy i drugi tom miały jakiś sens, tak w tej części jest on dla mnie nie sprecyzowany. Trochę to przykre, jak nisko ocenia autorka swych czytelników. Ta historia powinna być trochę bardziej dopracowana. Literatura erotyczna nie powinna składać się z samych scen opisujących seks, a odnoszę takie wrażenie, że ostatnio na tym się głównie skupiają autorzy.
Nie odradzam wam przeczytania jej, ale musicie traktować ją z wielkim przymrużeniem oka. Jeżeli jej zadaniem będzie tylko oderwanie od teraźniejszości i rozluźnienie, to na pewno się nada. Dla mnie niestety jednak czegoś w niej zabrakło i daję jej tylko pięć punktów na skali dziesięciopunktowej. Poniżej jeszcze lista podobnych opowiadań i do zobaczenia w następnym poście:
3. Gina L. Maxwell "Edukacja kopciuszka"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz